Niezabezpieczone rusztowanie na placu budowy – symbol lekceważenia zasad BHP. Wielu brytyjskich pracodawców wciąż nie przestrzega podstawowych standardów bezpieczeństwa pracy, narażając swoich pracowników na poważne niebezpieczeństwo. Każdego roku w Wielkiej Brytanii dochodzi do setek tysięcy wypadków przy pracy – według oficjalnych danych w okresie 2023/24 obrażeń doznało 604 tys. pracowników, a życie straciło 138 osób. Mimo istnienia surowych przepisów BHP, w wielu firmach procedury ochronne pozostają jedynie na papierze. Skutki takich zaniedbań są odczuwalne nie tylko przez ofiary i ich rodziny, lecz także przez całe społeczeństwo.
Alarmujące statystyki wypadków przy pracy
Dane dotyczące bezpieczeństwa pracy w Wielkiej Brytanii malują niepokojący obraz. Najnowszy raport Health and Safety Executive (HSE) wskazuje, że skala wypadków i chorób związanych z pracą wciąż jest bardzo duża. Kluczowe liczby za ostatni rok obrazują powagę problemu:
- Ponad 600 tys. pracowników odniosło obrażenia w pracy.
- Około 138 pracowników zginęło w wypadkach przy pracy.
- 33,7 mln – tyle dni pracy łącznie stracono z powodu urazów i chorób zawodowych.
- 21,6 mld £ – szacunkowy koszt obecnych warunków pracy dla gospodarki (urazy, choroby, absencje).
Choć Wielka Brytania należy formalnie do najbezpieczniejszych miejsc pracy na świecie, powyższe statystyki dowodzą, że wypadki wciąż zdarzają się zbyt często. Najczęstszymi przyczynami śmiertelnych incydentów od lat pozostają upadki z wysokości, uderzenia przez pojazdy oraz przygniecenia przez obiekty – a więc zagrożenia dobrze znane i możliwe do ograniczenia poprzez odpowiednie środki ostrożności. Jak przypomniała inspektor HSE Francesca Arnold po jednym z takich zdarzeń, zagrożenia typu praca na wysokości są od dawna dobrze udokumentowane, a zaniechanie wdrożenia prostych środków ochrony może prowadzić do tragedii. Innymi słowy, większości wypadków można zapobiec, jeśli tylko pracodawcy rzetelnie stosują istniejące zasady bezpieczeństwa pracy.
Lekceważenie przepisów przez pracodawców
Dlaczego zatem wciąż dochodzi do tak wielu wypadków? Niestety, w wielu przypadkach zawodzi czynnik ludzki po stronie pracodawców – brak wdrażania standardów bezpieczeństwa, oszczędności kosztem szkoleń czy sprzętu ochronnego, a czasem zwykłe lekceważenie przepisów. Brytyjskie prawo (m.in. ustawa Health and Safety at Work Act 1974) nakłada na pracodawców jednoznaczny obowiązek zapewnienia bezpiecznych warunków pracy. W praktyce jednak inspekcje ujawniają liczne uchybienia. Przykładowo, podczas skontrolowania 401 placów budowy w Londynie inspektorzy HSE stwierdzili, że aż 93 z nich – niemal jedna na cztery – nie spełnia minimalnych wymogów prawnych BHP. W niektórych miejscach zaniedbania były tak poważne, że urzędnicy natychmiast wstrzymywali prace do czasu usunięcia zagrożenia. To pokazuje, że “rozluźnienie” dyscypliny w zakresie bezpieczeństwa nie dotyczy jednostkowych przypadków, ale jest poważnym, systemowym problemem.
Nie bez znaczenia są także kwestie kultury organizacyjnej i priorytetów firm. Jeśli kierownictwo traktuje przepisy BHP jak zbędną biurokrację, to sygnał dla załogi, że bezpieczeństwo nie jest priorytetem. Taki klimat przyzwolenia na ryzyko zwiększa prawdopodobieństwo wypadków. Co więcej, wielu ekspertów wskazuje na zjawisko “zarządzania przez kryzys” – dopiero poważny wypadek skłania niektóre firmy do wprowadzenia zmian, które od dawna powinny obowiązywać na co dzień.
System pod presją – słaba egzekucja prawa
Obowiązujące regulacje są surowe, ale ich skuteczność zależy od egzekwowania. Tymczasem zdolność organów nadzoru do kontrolowania przedsiębiorstw uległa osłabieniu w ostatnich latach. HSE zmaga się z niedoborem inspektorów i środków, co przekłada się na rzadsze kontrole i opóźnienia w postępowaniach. Związki zawodowe ostrzegają, że wskutek cięć budżetowych rośnie liczba poważnych wypadków, które nie są w pełni badane. W roku budżetowym 2021/22 nie przeprowadzono aż 389 obowiązkowych dochodzeń powypadkowych (dotyczących m.in. wypadków śmiertelnych lub bardzo ciężkich), podczas gdy pięć lat wcześniej z braku zasobów zaniechano tylko 2 takich dochodzeń. To ogromny, ponad 200-krotny wzrost niepodjętych inspekcji.
Konsekwencje są dwojakie. Po pierwsze, nierzetelni pracodawcy mogą uniknąć odpowiedzialności za zaniedbania, jeśli brakuje śledztwa i formalnych zarzutów. Po drugie, poszkodowani pracownicy i ich rodziny mogą zostać pozbawieni szansy na pełne dochowanie sprawiedliwości. Jak ujął to Mike Clancy, sekretarz generalny związku Prospect, jeżeli brakuje skutecznego dochodzenia w sprawie poważnego wypadku, winni mogą ujść karze, pozbawiając ofiary sprawiedliwości i czyniąc miejsca pracy mniej bezpiecznymi. Sytuacja ta budzi rosnący niepokój i rodzi pytania o priorytety – czy oszczędności kosztem bezpieczeństwa pracy nie zaszły za daleko?
Tragiczne konsekwencje zaniedbań BHP
Historie ofiar wypadków w pracy unaoczniają, jak wysoką cenę płaci się za ignorowanie norm bezpieczeństwa. Niestety, kronika zdarzeń z ostatnich lat dostarcza wielu dramatycznych przykładów. Brak właściwego planu i nadzoru doprowadził np. do tragicznego wypadku w Great Yarmouth. W 2019 roku dwóch pracowników demontujących starą instalację przemysłową spadło z podnośnika koszowego z wysokości ok. 12 metrów – jeden zginął na miejscu, a drugi doznał trwałych, poważnych obrażeń. Jak wykazało dochodzenie HSE, firma nie przygotowała bezpiecznego planu prac ani rzetelnej oceny ryzyka przy usuwaniu ciężkich elementów konstrukcji. Zaniedbano też odpowiedni nadzór nad pracownikami podczas tej niebezpiecznej operacji. W rezultacie przedsiębiorstwo przyznało się do naruszeń przepisów i sąd wymierzył mu karę £3 mln grzywny za uchybienia BHP prowadzące do śmierci pracownika. Ta ogromna kwota – jedna z najwyższych kar w tego typu sprawach – odzwierciedla ciężar winy i społeczne potępienie dla lekceważenia bezpieczeństwa.
W innym przypadku zaniedbania omal nie kosztowały życia młodego pracownika portowego w Southampton. We wrześniu 2022 r. 29-letni mechanik spadł z wysokości 11 metrów na beton posadzkowy, gdyż podczas rutynowych prac serwisowych natrafił na niezabezpieczony otwór w podłodze maszyny. Mężczyzna cudem przeżył, ale doznał złamań czaszki, kręgosłupa i miednicy, które okazały się dla niego “życiowo zmieniające” – zrujnowały jego zdrowie i karierę. Dochodzenie HSE ujawniło szereg uchybień po stronie pracodawcy. Nie istniał bezpieczny system pracy pozwalający prowadzić równocześnie konserwację urządzenia i inne prace, brakowało aktualnej oceny ryzyka, a wewnętrzne procedury dotyczące prac na wysokości (np. system pozwoleń na pracę) nie zostały wdrożone w praktyce. W efekcie firma przyznała się do złamania obowiązków wynikających z ustawy BHP i została ukarana przez sąd grzywną £1 mln oraz dodatkowymi kosztami. Jak stwierdziła inspektor Francesca Arnold, pracownik ten miał sporo szczęścia, że przeżył – jego życie zostało jednak kompletnie zmienione przez wypadek, do którego nigdy by nie doszło, gdyby podstawowe zasady bezpieczeństwa zostały dochowane.
Niestety, podobnych przypadków jest więcej. Media regularnie informują o kolejnych ofiarach śmiertelnych i rannych wskutek uchybień BHP – od pracowników przygniecionych przez niezabezpieczone ładunki, po tych zatrutych toksycznymi oparami z powodu braku odpowiedniej wentylacji. Każda z tych tragedii była do uniknięcia. Każda wynikała z konkretnych błędów: braku szkolenia, wadliwego sprzętu, nieprzestrzegania procedur czy pochopnych decyzji podejmowanych pod presją czasu i kosztów. Śledztwa powypadkowe często wykazują, że w firmach istniały procedury tylko na papierze albo ryzyko było zgłaszane wcześniej, lecz nikt nie reagował, zanim nie doszło do nieszczęścia. Dopiero po fakcie wdrażane są zmiany – ale dla poszkodowanych jest już za późno.
Wspólny koszt zaniedbań
Zaniedbania w dziedzinie bezpieczeństwa pracy pociągają za sobą wielowymiarowe konsekwencje, które dotyczą nas wszystkich. Najbardziej oczywiste są ludzkie dramaty – utrata zdrowia lub życia, trauma fizyczna i psychiczna, rozbite rodziny. Jednak wypadki przy pracy mają też wymierny ciężar ekonomiczny i społeczny. Absencje spowodowane urazami oznaczają utracone dni produkcji oraz obciążenie dla firm i całej gospodarki (jak wspomniano, to dziesiątki milionów dni wolnych rocznie). Leczenie rannych pracowników generuje dodatkowe koszty dla publicznej służby zdrowia. Do tego dochodzą odszkodowania wypłacane ofiarom lub ich bliskim za doznane krzywdy. Według szacunków HSE łączny koszt wypadków i chorób zawodowych w skali kraju sięga co roku astronomicznych kwot – rzędu 21,6 miliarda funtów. Są to środki, które w znacznej części mogłyby zostać zaoszczędzone, gdyby ryzyka w miejscu pracy były lepiej kontrolowane.
Z punktu widzenia przedsiębiorstw, ignorowanie zasad BHP jest skrajną krótkowzrocznością. Pozorne oszczędności (na sprzęcie ochronnym, szkoleniach, dodatkowych zabezpieczeniach) potrafią obrócić się w gigantyczne wydatki, gdy dojdzie do wypadku. Firmy sprawców muszą liczyć się z wysokimi karami finansowymi – w ostatnich latach grzywny sięgały setek tysięcy, a nawet wielu milionów funtów. W poważnych sprawach menedżerom grożą postępowania karne, łącznie z więzieniem, zwłaszcza od czasu wprowadzenia ustawy o korporacyjnym zabójstwie (Corporate Manslaughter Act). Ponadto wypadek niszczy reputację firmy i morale załogi, prowadzi do przerw w działalności, wzrostu składek ubezpieczeniowych, a bywa że i utraty kontraktów. Cena zaniedbań – ludzka i materialna – jest zatem niewspółmiernie wyższa niż koszt przestrzegania przepisów.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Liczby, raporty i sądowe wyroki prowadzą do jednoznacznego wniosku: bezpieczeństwo pracy musi stać się realnym priorytetem, a nie pustym sloganem. Żaden zysk ani żadna „oszczędność” nie usprawiedliwia narażania ludzi na kalectwo czy śmierć. Każdy wypadek przy pracy to indywidualna tragedia, której można było zapobiec przy dochowaniu należytej staranności. Dlatego konieczna jest zmiana podejścia – budowanie kultury bezpieczeństwa w organizacjach, począwszy od najwyższego kierownictwa. Pracodawcy powinni traktować przepisy BHP nie jak przykrą konieczność, lecz element rzetelnego zarządzania ryzykiem i troski o pracowników. Regularne szkolenia, konsultacje z załogą i proaktywne monitorowanie zagrożeń to inwestycje, które zwracają się wielokrotnie.
Równocześnie państwo musi zapewnić organom nadzoru odpowiednie zasoby, by mogły one skutecznie egzekwować prawo. Wiarygodna groźba kontroli i sankcji działa mobilizująco – przedsiębiorstwo świadome, że nie uniknie konsekwencji w razie zaniedbań, z większym prawdopodobieństwem dopilnuje standardów. Obecna sytuacja, w której setki poważnych wypadków rocznie nie doczekują się szczegółowego dochodzenia, jest nie do zaakceptowania. Wzmocnienie HSE kadrowo i finansowo leży w interesie wszystkich: pracowników, uczciwych pracodawców (którym nie będzie grozić nieuczciwa konkurencja ze strony firm tnących koszty kosztem bezpieczeństwa) oraz całej gospodarki.
Na koniec, warto podkreślić kwestię sprawiedliwości dla poszkodowanych. Osoby dotknięte wypadkiem przy pracy – czy to przez utratę zdrowia, czy bliskiego członka rodziny – mają prawo do prawdy i zadośćuczynienia. Każdy taki przypadek powinien być skrupulatnie zbadany, a winni zaniedbań pociągnięci do odpowiedzialności, tak aby ofiary mogły uzyskać należną sprawiedliwość i odszkodowanie za doznane krzywdy. Tylko wtedy system bezpieczeństwa pracy będzie wiarygodny, a jego prewencyjna rola – skuteczna.
Bezpieczeństwo pracy to nie zbędna formalność ani biurokratyczny wymóg, lecz fundamentalny obowiązek. Jego lekceważenie ma poważne, często tragiczne następstwa – od ludzkiego cierpienia po ogromne koszty finansowe. Jeśli Wielka Brytania chce utrzymać miano jednego z najbezpieczniejszych rynków pracy, musi wyciągnąć wnioski z tych bolesnych lekcji. Wdrożenie kultury zero tolerancji dla zaniedbań BHP opłaci się nam wszystkim – uratuje zdrowie i życie wielu ludzi oraz uchroni społeczeństwo przed konsekwencjami wypadków, którym można zapobiec.
Źródła: BBC News (bbc.com, bbc.com), The Guardian (theguardian.com), Health and Safety Executive (hse.gov.uk, ), Civil Service World.